poniedziałek, 5 września 2011

Pretty Little Liars. Kłamczuchy - Sara Shepard

Tytuł: Pretty Little Liars. Kłamczuchy
Autor: Sara Shepard
Ilość stron: 278
Wydawnictwo: Otwarte
Moja ocena: 9/10






Zapewne większość z Was słyszała o serialu „Pretty Little Liars” zrealizowanym na podstawie serii Sary Shepard. Po kilku latach od brytyjskiej premiery nareszcie mamy okazję przeczytać tę książkę po polsku. Przyznam się, że serialu nigdy nie widziałam, ale będę musiała to nadrobić, ponieważ powieść jest niesamowita.

Alison, Aria, Emily, Hanna i Spencer są najlepszymi przyjaciółkami. Spędzają ze sobą większość czasu i świetnie się rozumieją, ale to Alison zna sekrety wszystkich dziewczyn. To jej najchętniej zwierzają się ze swoich problemów. Pewnego dnia dziewczyna znika w niewyjaśnionych okolicznościach. Wszyscy jej szukają i mają nadzieję znaleźć ją żywą. Mijają dni, tygodnie, miesiące a nawet lata. Czwórka pozostałych przyjaciółek oddaliła się przez ten czas od siebie. Każda żyje w swoim własnym świecie. Lecz od pewnego czasu wszystkie dostają tajemnicze wiadomości, a adresat podpisuje się jedynie literą „A.”. Ktoś cały czas je obserwuje i zna wszystkie ich tajemnice. Do czego posuną się bohaterki, aby prawda nigdy nie wyszła na jaw? I kto jest tym tajemniczym „A.”?

Narracja w książce jest trzecioosobowa i dzięki niej możemy poznać po kolei bohaterki. Każdy rozdział jest poświęcony innej dziewczynie, ale ich historie łączą się ze sobą. Postacie są tak ciekawe i urozmaicone, że przy tej lekturze nie można się nudzić. Fabuła skrywa wiele tajemnic, lecz nie wszystkie możemy odkryć w tej części. Dzięki temu autorka „zmusza” nas do kupna kolejnego tomu.

Książka jest napisana lekkim i łatwym do zrozumienia językiem. Rozdziały nie są długie, dzięki czemu czytanie jest jeszcze szybsze i przyjemniejsze. Fabuła jest bardzo urozmaicona, i wciągająca, a autorka świetnie tworzy lekko straszny klimat. Nawet nie zauważycie, kiedy skończycie czytanie „Kłamczuch”. Ta książka jest świetna!

Polecam tę książkę nie tylko fanom tego serialu, ale też miłośnikom ciekawych i tajemniczych młodzieżówek. Myślę, że nie zawiedziecie się na tej lekturze. Ja już nie mogę się doczekać drugiej części (której premiera za kilka dni)! Żałuję tylko, że pierwszy tom jest tak krótki ;) Moja ocena to 9/10

sobota, 20 sierpnia 2011

Czerwień Rubinu - Kerstin Gier

Tytuł: "Czerwień Rubinu"
Autor: Kerstin Gier
Ilość stron: 341
Wydawnictwo: Egmont
Moja ocena: 9/10






Podróże w czasie są dość rzadko spotykane w książkach. Nigdy nie czytałam powieści o tej tematyce i być może dlatego trochę sceptycznie podchodziłam do „Czerwieni Rubinu”. Było to zbędne, gdyż Kerstin Gier ma ogromny talent pisarski, a jej książkę z całą pewnością mogę zaliczyć do moich ulubionych.

Gwendolyn Shepherd ma szesnaście lat i chodzi do dziewiątej klasy razem ze swoją kuzynką – Charlottą. Ich rodzina jest nietypowa, gdyż niektórzy jej członkowie posiadają gen podróży w czasie. Charlotta całe swoje dzieciństwo poświęciła na przygotowania do pierwszego skoku w przeszłość. Wszyscy bowiem byli pewni, że to ona odziedziczyła tę umiejętność, lecz pewnego dnia niespodziewanie to Gwendolyn odbywa podróż w czasie. Nieprzygotowana do tego dziewczyna będzie musiała wszystko nadrobić. Na szczęście nie jest w tym wszystkim sama. Pojawia się także drugi podróżnik – Gideon de Villiers. To dość bezczelny i arogancki chłopak, ale jest nieziemsko przystojny. Oboje mają do wykonania tajną misję. Czy uda im się ją zakończyć? Komu Gwendolyn może zaufać? I co związanego z fabułą ma tytułowa „Czerwień Rubinu”?

Akcja toczy się bardzo szybko, a autorka miała oryginalny pomysł na fabułę. Wśród tych wszystkich powieści o wampirach „Czerwień Rubinu” jest cudownym powiewem świeżości. Bardzo spodobał mi się „Spis Najważniejszych Osób” na końcu książki. Czasami się gubiłam i nie wiedziałam „kto jest kim”, a wtedy otwierałam ostatnią stronę i wszystko było jasne.

Z bohaterów najbardziej polubiłam Gideona. Na początku arogancki i niezbyt miły, lecz z biegiem czasu coś się w nim zmienia. Gwendolyn również mi się spodobała. Jest pogodną dziewczyną, a nie szarą myszką jak większość głównych bohaterek w książkach. Spodobało mi się to, że autorka użyła dość niespotykanych imion w swojej powieści, np. Miro, lady Arista, Glenda, Gideon czy Gwendolyn.

Czytając książkę odniosłam wrażenie, że Kerstin Gier nie za bardzo ma pojęcie o życiu kilkaset lat temu. Nie mówię, że ja się na tym znam, lecz wydaje mi się, że ludzie w tamtych czasach używali trochę innego języka i inaczej się zachowywali. Takie jest moje odczucie, lecz mogę się mylić ;)

Książkę oceniam bardzo dobrze, a „Trylogia czasu” trafia do moich ulubionych serii. Z ogromną niecierpliwością czekam na drugą część cyklu – „Błękit Szafiru”, która ukaże się w Polsce już niebawem. Tymczasem gorąco Wam polecam „Czerwień Rubinu”.

czwartek, 18 sierpnia 2011

Miasto Kości - Cassandra Clare

Tytuł: Miasto Kości
Autor: Cassandra Clare
Ilość stron: 507
Wydawnictwo: MAG
Moja ocena: 10/10






Seria Cassandry Clare "Dary Anioła" jest znana na całym świecie. Jej książki natychmiast stają się bestsellerami. Z ogromną ciekawością sięgnęłam po pierwszą część cyklu - "Miasto Kości", aby się dowiedzieć, co tak niezwykłego mają w sobie te powieści.

Główną bohaterką jest Clarissa, córka Jocelyn Fray, nastolatka, która ma talent do wpadania w tarapaty. Jej ojciec zmarł jeszcze zanim się urodziła. Pewnego wieczoru staje się coś okropnego - ktoś włamuje się do ich domu pod nieobecność Clary. Matka próbuje ochronić swoje dziecko, a sama zostaje porwana. Dziewczyna za wszelką cenę chce odnaleźć Jocelyn, lecz to nie będzie łatwe. W międzyczasie odkryje mroczny świat, którego dotąd nie znała. Czy Clary znajdzie swoją matkę? Czy chłopak, którego pozna, nie okaże się "tym złym"? I czy na pewno wie, kim tak naprawdę jest ona i jej rodzina?

Jeszcze nigdy się nie spotkałam z książką, w której akcja toczyłaby się tak szybko i ciekawie, a wszystkie wydarzenia były aż tak zaskakujące. Padam na kolana przed ogromnym talentem pisarskim Cassandry Clare. Nie dziwcie się, że tak wychwalam tę książkę. Ona jest po prostu genialna!

Narracja jest trzecioosobowa. Postacie są bardzo urozmaicone i zróżnicowane, co bardzo mi się podoba. Moim ukochanym bohaterem jest (i tutaj większość dziewczyn, które przeczytały tę książkę, zapewne zgodzą się ze mną) Jace Wayland - przystojny siedemnastolatek o złocistej czuprynie i tego samego koloru pięknych oczach. Jest trochę złośliwy i sarkastyczny, co czyni go jeszcze bardziej seksownym ;) O tym przystojniaku myślę prawie cały czas... W książce pojawiają się również czarne charaktery, co bardzo urozmaica czytanie.

Koniecznie muszę wspomnieć o zakończeniu powieści. To było mistrzostwo świata! Tego, co tam się stało w życiu bym się nie spodziewała! Na szczęście autorka trzyma nas w napięciu przez całą książkę, a nie tylko na końcu.

Jeśli jeszcze nie czytaliście tej serii, rzućcie wszystko i biegnijcie do księgarni :P Ten cykl stał się moim ulubionym i moim zdaniem jest trochę lepszy nawet od "Igrzysk Śmierci". Bardzo gorąco polecam!

piątek, 22 lipca 2011

Konkurs z Hex Hall :)


Już dziś zostań uczniem Hex Hall!

Chciałabym Was serdecznie zaprosić na konkurs organizowany przez Ambasadę Hex Hall. Zadanie jest ciekawe, a myślę że warto pobudzić swoją wyobraźnię, ponieważ nagrody są bardzo atrakcyjne.


Zapraszam Was również na facebookowy profil "Dziewczyn z Hex Hall" : http://www.facebook.com/DziewczynyzHexHall

Zapraszam!

czwartek, 30 czerwca 2011

Syrena - Tricia Rayburn

Tytuł: Syrena
Autor: Tricia Rayburn
Ilość stron: 359
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Moja ocena: 10/10






Okładka „Syreny” jeszcze przed premierą wywołała we mnie ogromną chęć jak najszybszego przeczytania tej lektury. Opis był bardzo interesujący, ponieważ po raz pierwszy spotykam się z wątkiem o syrenach. Postanowiłam kupić tę książkę i muszę powiedzieć, że jest to jedna z najlepszych książek jakie kiedykolwiek czytałam!

Powieść zaczyna się smutnym i przerażającym wydarzeniem. Umiera siostra głównej bohaterki – Justine. Obie były sobie bardzo bliskie i Vanessa bardzo przeżywała śmierć swojej przyjaciółki. Wszystko wydarzyło się po kłótni z rodzicami. Justine wyszła z domu i następnego dnia znaleziono ją martwą. Vanessa nie chciała wierzyć w przyczynę, jaką podawali policjanci. Czuła, że stało się coś zupełnie innego. Razem ze swoim przyjacielem  Simonem, rozpoczyna śledztwo. W międzyczasie, Caleb, który nie widzi świata poza Justine, nagle znika. Teraz Vanessa i Simon mają kolejną zagadkę. Czy poradzą sobie z wszystkimi problemami? Czy miasteczko Winter Harbor, w którym to wszystko się wydarzyło, jest bezpieczne?

Od tej książki nie da się oderwać. Akcja toczy się bardzo szybko i autorka nie daje nam odpocząć ani na chwilę. Na każdej stronie czytamy o czymś nowym, zaskakującym. Nie mogłam przewidzieć, co się wydarzy dalej. Tricia Rayburn ma naprawdę ogromny talent. Wprowadziła na rynek coś nowego, świeżego. Cały czas czytamy o wampirach, a tutaj mamy do czynienia z syrenami. Autorka przedstawia je w bardzo interesujący sposób. Co prawda nie dowiadujemy się dużo o tych stworzeniach, ale jestem pewna, że w następnej części będzie o nich o wiele więcej. Muszę wspomnieć również o tym, że w książce pojawia się wątek miłosny.

Bohaterowie są bardzo zróżnicowani. Główna bohaterka, Vanessa Sands, jest nieśmiałą i cichą dziewczyną. Boi się ciemności, wody i wielu innych rzeczy. Strach pomagała jej przezwyciężać Justine, lecz po jej śmierci ta rola przypadła Simonowi. Jest to inteligentny i miły chłopak. Można go nazwać „chodzącą prognozą pogody”. Cały czas robi różne pomiary i ogląda niebo. Mamy tutaj także do czynienia z takimi postaciami jak: Paige, przyjaciółka głównej bohaterki z restauracji „U Betty” i Zara, siostra Paige, która jest dość tajemniczą postacią, gdyż potrafi spowodować wiele rzeczy, jakich zwykły człowiek nie jest w stanie zrobić.

Gorącą polecam Wam „Syrenę”. Jest to naprawdę bardzo ciekawa i wciągająca książka i jestem pewna, że nie zawiedziecie się na niej. Jest „powiewem świeżości” wśród tych wszystkich powieści o wampirach. Nie mogę się doczekać kolejnej książki z tej serii i liczę na to, że utrzyma poziom pierwszej części. Śmiało mogę ją zaliczyć do moich ulubionych książek.

wtorek, 21 czerwca 2011

W szponach mrozu - Richelle Mead

Tytuł: W szponach mrozu
Autor: Richelle Mead
Ilość stron: 325
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Moja ocena: 8,5/10






Pierwszą część serii „Akademia wampirów” pożyczyłam od koleżanki. Dużo dobrego słyszałam o tej książce, więc postanowiłam ją przeczytać. Pierwszy tom był wspaniały i z niecierpliwością czekałam na możliwość przeczytania „W szponach mrozu”. Trochę bałam się, że nie dorówna ona pierwszej części, jednak tak się stało. Spędziłam cudowny czas z tą książką.

Książkę rozpoczyna przerażające wydarzenie, bowiem na jedną z rodzin królewskich napadły strzygi. Robi się coraz niebezpieczniej, dlatego podczas przerwy świątecznej wszyscy uczniowie Akademii wyjeżdżają do luksusowego kurortu narciarskiego, aby zapomnieć o tym ataku. Główną bohaterkę czeka kolejna niespodzianka. W szkole zjawia się jej matka  – Janine Hathaway. Ich relacje nie są takie, jak powinny wyglądać. Pomiędzy matką i córką widać napięcie, a wręcz wrogość. Jakby tego było mało, Dymitr zaczyna się coraz bardziej interesować pewną piękną kobietą, którą nie jest Rose. W tym czasie Mason próbuje zwrócić na siebie uwagę głównej bohaterki, w której jest zakochany. Czy Rose poradzi sobie z miłosnymi problemami? Czy strzygi ponownie zaatakują? Czy uczniowie Akademii będą bezpieczni?

Trudno mi ocenić, czy ta część cyklu „Akademii wampirów” podobała mi się bardziej od pierwszej. Na pewno nie jest dużo gorsza. Akcja toczy się dość szybko, lecz wydała mi się trochę przewidywalna. Jednak nie zmienia to faktu, że książka mi się podobała. Dłużyło mi się jej czytanie, ale to być może przez to całe zamieszanie związane z końcem roku szkolnego.

Co do bohaterów, to raczej nic się nie zmieniło w porównaniu do części pierwszej. Może z wyjątkiem Dymitra, którego jeszcze bardziej pokochałam ;) Pojawia się też pewien nieznajomy o imieniu Adrian. Niewiele się o nim dowiedziałam z drugiego tomu, niemniej jednak wzbudził moją ciekawość. Mam nadzieję, że w kolejnej części będzie o nim trochę więcej.

Muszę tutaj wspomnieć o zakończeniu. Ostatnie kilka stron było tak cudowne, że czytałam je kilka razy. Nie mogłam uwierzyć, że to już koniec książki. To było takie… romantyczne :D

Jak najbardziej polecam Wam pierwszą część serii Richelle Mead. Jeżeli jeszcze nie znudziły się Wam wampiry, to śmiało sięgnijcie po tą lekturę. Myślę, że się nie zawiedziecie, a ja tymczasem będę polować na trzeci tom cyklu w bibliotece. Moja ocena to 8,5/10

Czego o mnie nie wiecie?

Chyba już każdy zna tą zabawę. Zostałam zaproszona przez Agnesję ( dziękuję Ci bardzo :) ) więc teraz moja kolej abym napisała coś o sobie. (Przepraszam za słabą jakość zdjęcia)

1. Na imię mam Paulina. Chodzę do gimnazjum w Białymstoku (od września idę do trzeciej klasy). Jestem średniego wzrostu (ok. 165 cm). Wszyscy mówią na mnie chudzielec, bo jestem naprawdę szczupła.

2. Jak już wcześniej wspomniałam, jestem dość chuda, ale ja naprawdę dużo jem. W szkole aż się dziwią, że tyle jedzenia noszę ze sobą xD Nie przepadam za mięsem, ale nie jestem wegetarianką. Ogólnie jem wszystko (co jadalne xD).

3. Jestem uzależniona od czekolady :P Mogę jeść i jeść i zupełnie nie tyję (a trochę by się przydało). Chociaż później może brzuch boleć, to podczas jedzenia tych wszystkich smacznych rzeczy nie myslę o tym ;)

4. Jestem ogromną fanką Lady Gagi. Wszyscy moi znajomi o tym wiedzą. Czasami buzia mi się nie zamyka, kiedy np. pojawia się jej nowy teledysk xD Cały mój pokój jest obklejony jej plakatami. Kocham jej muzykę. Ma przepiękny głos, nie boi się być sobą, jest bardzo oryginalna i zawsze dba o swoich fanów. Po prostu ją kocham :D

5. Kiedyś tańczyłam w Akademii Tańca Szał w Białymstoku (może kojarzycie, bo ostatnio byli w "Mam Talent"). Chodziłam tam ok. 4 lata. Nadal kocham taniec, ale przez szkołę nie mam czasu rozwijać swojej pasji. Lubiłam to, ponieważ wyjeżdżaliśmy na wiele konkursów tanecznych nawet za granicę. Nasze największe osiągnięcia (w czasie kiedy tam tańczyłam) to np. wicemistrzostwo Europy i czwarte miejsce na mistrzostwach świata. Chciałabym kiedyś do tego wrócić, bo sprawiało mi to naprawdę dużo radości.

6. Uwielbiam oglądać "Pamiętniki Wampirów" (a szczególnie Damona :P). Ogólnie lubię nie tylko filmy, ale też (a raczej głównie) książki o wampirach. Z niecierpliwością czekam na premierę "Przed świtem" w kinach, ale wcześniej czeka mnie ostatnia część "Harrego Pottera". Bardzo lubię chodzić do kina. Jednym z najlepszych filmów jakie ostatnio oglądałam była "Sala samobójców". Wspaniały film.

7. Skoro mam mówić o moim życiu, to może wspomnę o tym, że moi rodzice są rozwiedzeni. Rozeszli się, kiedy miałam 8 lat. Bardzo to przeżyłam, ale lepsze to niż ciągłe kłótnie w domu. Mieszkam z mamą, a z tatą spotykam się w soboty. Na początku nie radziłam sobie z tą sytuacją. Mój tata wyprowadził się do Torunia i bardzo za nim tęskniłam. Na szczęście wrócił do Białegostoku i mam z nim stały kontakt.

8. Jestem straaasznie nerwowa i niecierpliwa. Moja mama mówi, że mam charakter po tacie. Potrafię osiągnąć swój cel i postawić na swoim. Czasami jestem też wredna i pyskata xD No cóż... Nikt nie jest idealny, prawda?

9. Chyba nie powinnam się chwalić, ale może powiem, że jestem jedną z lepszych uczennic z mojej klasie. W podstawówce raz miałam nawet najwyższą średnią w szkole. Niby mam dobre oceny, ale nie czuję się jakoś bardzo mądra xD Naprawdę nie wiem jak napiszę Egzamin Gimnazjalisty. Najgorzej idzie mi z historii i fizyki. Nie lubię tych przedmiotów. Jak dla mnie są po prostu nudne. Za to najbardziej lubię języki obce. Obecnie uczę się angielskiego i niemieckiego chociaż bardziej lubię ten pierwszy.

10. W przyszłości chciałabym mieć dobrze płatną oracę, która będzie mi sprawiać przyjemność. Zawsze sobie wyobrażam, że będę bogata i będę mieszkać w pięknym domku jednorodzinnym. Co do zawodu to jeszcze nie wiem kim chciałabym być. Kiedyś bardzo chciałam zostać dziennikarką, ale później mi przeszło, bo zachcialo mi się być księgową. Teraz to już sama nie wiem... Może tłumacz albo coś takiego?

Chyba wystarczy. Mam nadzieję, że choć trochę lepiej mnie poznaliście :)
Do zabawy zapraszam każdą osobę, która jeszcze nie brała w niej udziału. Czujcie się zaproszeni przeze mnie ;)

czwartek, 9 czerwca 2011

Dziewczyny z Hex Hall. Diable szkło - Rachel Hawkins

Tytuł: Dziewczyny z Hex Hall. Diable szkło
Autor: Rachel Hawkins
Ilość stron: 320
Wydawnictwo: Otwarte
Moja ocena: 10/10






Po bardzo udanym debiucie Rachel Hawkins, nie mogłam się doczekać, kiedy będę mogła przeczytać drugą część „Dziewczyn z Hex Hall” – „Diable szkło”. Nareszcie nadeszła ta chwila i nie żałuję ani jednej sekundy spędzonej z tą lekturą.

Główna bohaterka – Sophie Mercer, razem ze swoją przyjaciółką Jenną, jedzie na wakacje do swojego ojca, który mieszka w Anglii. Próbuje nawiązać więź z rodzicem, ale to może być trudne. Przecież Sophie widzi go po raz pierwszy w życiu. Niestety, nie będzie mogła tu normalnie odpocząć. Bohaterka musi się nauczyć wielu rzeczy związanych z magią i nie tylko. Kiedy dziewczyna dowiedziała się, że jest demonem, zaczęła rozważać możliwość poddania się Redukcji. Jakby tego było mało, w Anglii zjawia się Archer Cross, przystojny chłopak, który chciał odebrać życie głównej bohaterce. Czy Sophie pokona groźnego członka L’Occhio di Dio? A może chłopak się zmienił? I czy osoby, które Sophie uważa za bliskie swemu sercu, nie okażą się „tymi złymi”?

Bez zawahania mogę stwierdzić, że Rachel Hawkins jest jedną z najbardziej utalentowanych autorek dzisiejszych czasów. Akcja powieści toczy się tak szybko, że nawet nie zauważyłam, kiedy doszłam do połowy, a późnej tak szybko ją skończyłam. Było tyle zwrotów akcji, że aż mi się w głowie kręciło. Ale to wszystko jak najbardziej na plus! Pani Hawkins tak umiejętnie kończyła każdy rozdział, że nie widziałam innej możliwości, jak czytać kolejne. W ten oto sposób przez dwa dni chodziłam niewyspana, ale to świadczy tylko o tym, jak mocno pochłonęła mnie ta lektura.

W drugiej części dużo się wyjaśnia, ale też dużo się komplikuje. To sprawia, że nie mogę się doczekać trzeciej części „Hex Hall”. Książka jest w taki sposób zakończona, że myślałam, iż dostałam jakiś uszkodzony egzemplarz i zabrakło kilku ostatnich stron. Nie mam pojęcia, jak ja wytrzymam tyle czasu do premiery trzeciego tomu. Chyba w międzyczasie jeszcze kilka razy przeczytam dwie pierwsze części ;)

Tak jak w pierwszym tomie cyklu Rachel Hawkins, możemy być bardzo blisko bohaterów, gdyż narracja jest pierwszoosobowa. Dzięki opisom Sophie czułam się, jakbym ja również brała udział w akcji. Kiedy dziewczyna przeżywała coś smutnego, miałam łzy w oczach (a nieczęsto zdarza mi się płakać przy czytaniu), zaś kiedy działo się coś wesołego i zabawnego, śmiałam się na głos. Książka wyzwala dużo emocji w czytelniku i właśnie takich książek mi brakuje.

Podsumowując, drugą część uważam za jeszcze lepszą od pierwszej. Książka wciągnęła mnie całkowicie. Nie wiem jak mam wyrazić swój podziw dla pani Hawkins. Z ogromną niecierpliwością czekam na kolejny tom cyklu „Dziewczyny z Hex Hall”. A tymczasem, baaardzo gorąco polecam obie części. Z całą pewnością mogę uznać tą serię za moją ulubioną zaraz obok „Igrzysk śmierci” czy „Szeptem”. Moja ocena to 11/10 ;)

Dziewczyny z Hex Hall - Rachel Hawkins

Tytuł: Dziewczyny z Hex Hall
Autor: Rachel Hawkins
Wydawnictwo: Otwarte
Moja ocena: 9/10







Dużo słyszałam o „Dziewczynach z Hex Hall”, ale zawsze znajdywałam sobie coś innego do czytania. Kiedy pewnego razu poszłam do biblioteki oddać wypożyczone książki, na regale „nowości” zobaczyłam powieść Rachel Hawkins. Bez wahania ją wzięłam i jak najszybciej zaczęłam czytać. Oczywiście od razu pożałowałam, że wcześniej nie kupiłam tej książki.

Akcja rozgrywa się w Hekate Hall – poprawczaku dla potworów. Główna bohaterka - Sophie Mercer jest czarownicą, którą wychowuje jedynie matka. Nigdy nie widziała swojego ojca, który jest czarnoksiężnikiem. Obie bardzo często zmieniają swoje miejsce zamieszkania przez zamieszanie, które wywołuje Sophie. Kiedy pewnego razu nie wychodzi jej zaklęcie, zostaje zabrana do Hex Hall. Tam zaprzyjaźnia się ze swoją współlokatorką - Jenną, która okazuje się wampirzycą. W szkole zaczynają się dziać bardzo dziwne rzeczy, a podejrzenia padają na jedyną przyjaciółkę Sophie. Na dodatek główna bohaterka zakochuje się w przystojnym chłopaku, który ma już dziewczynę. Wydaje się on ideałem, ale może skrywa jakąś tajemnicę, o której nikt nie wie? Czy Jenna rzeczywiście jest winna tym strasznym czynom? Czy prawda kiedykolwiek wyjdzie na jaw? Czy Sophie nauczy się kontrolować swoją magię? I czy każdy wyjdzie z tego żywy?

Muszę przyznać, że na samym początku trochę sceptycznie podeszłam do tej książki, ale z każdą stroną zmieniałam zdanie. „Dziewczyny z Hex Hall” są bardzo udanym debiutem Rachel Hawkins. Autorka nie daje nam odpocząć, ponieważ cały czas dzieje się coś nowego. Trudno było mi przewidzieć, co będzie dalej. Cieszę się, że powieść jest w narracji pierwszoosobowej. Dzięki temu możemy poznać lepiej główną bohaterkę i dowiedzieć się, o czym myśli i co czuje. Dialogi pomiędzy bohaterami zasługują na duży plus. Naprawdę można się pośmiać przy tej lekturze.

Bohaterowie są wspaniali. Główną bohaterkę po prostu uwielbiam. Poczucie humoru jest jej największą zaletą. Jej cięty język i zabawne spostrzeżenia sprawiają, że książka jest przesympatyczna. Nie jeden raz wybuchałam śmiechem czytając „Dziewczyny z Hex Hall”. Do faktu, że pokochałam tą książkę, przyczynił się również Archer Cross. Niegrzeczny przystojniak… Takich lubię ;)

Jeżeli jeszcze nie przeczytaliście „Dziewczyn z Hex Hall”, koniecznie musicie to nadrobić. Książka jest tak bardzo wciągająca i interesująca, że nie mogłam się do niej oderwać. Nie jest to lektura „ciężka”, wymagająca intensywnego myślenia. Bardzo miło spędziłam z nią czas. Ale pamiętajcie! Nie zaczynajcie czytać „Dziewczyn z Hex Hall” zaraz przed snem, bo możecie sobie zafundować nieprzespaną noc ;) Moja ocena to 9/10

środa, 8 czerwca 2011

"Diable szkło" już 15 czerwca!




"Dziewczyny z Hex Hall. Diable szkło" nadchodzi!!!

 
 

  Premiera drugiej części "Dziewczyn z Hex Hall" już 15 czerwca. Nie możecie tego przegapić. Jeżeli jeszcze nie czytaliście pierwszego tomu - biegnijcie do księgarni! A tutaj zapowiedź książki:

"- To, co nas łączy, stanowi jedyną prawdę w moim życiu. Tylko t y jesteś w nim prawdziwa. I mam już dosyć udawania, że cię nie pragnę.
- Ojejku, Cross, jak widzę, minąłeś się z powołaniem. Zostaw w spokoju demony i weź się za pisanie poezji miłosnej.
- Przymknij się - mruknął, schylając głowę do kolejnego pocałunku."

Po burzliwym semestrze w Hex Hall Sophie jedzie na wakacje do Londynu. Teraz, kiedy wie, że jest demonem, nie ma szans na spokojny wypoczynek. Na dodatek pojawia się zabójczo przystojny Archer Cross, który skradł serce Sophie i... czyha na jej życie.

Dziewczyny z Hex Hall. Diable szkło to druga część bestsellerowej trylogii. 

Już niedługo na moim blogu pojawi się przedpremierowa recenzja książki. Bądźcie czujni! :)

A tymczasem możecie wejść na oficjalną stronę Hex Hall: http://dziewczynyzhexhall.pl/
Tutaj facebook'owa strona. Koniecznie kliknijcie "Lubię to"! http://www.facebook.com/DziewczynyzHexHall 

poniedziałek, 6 czerwca 2011

Bezduszna - Gail Carriger

Tytuł: Bezduszna
Autor: Gail Carriger
Ilość stron: 318
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Moja ocena: 7,5/10






„Bezduszna” jest pierwszą częścią cyklu „Protektorat Parasola” autorstwa Gail Carriger. Czytając tą książkę mamy możliwość „podróży w czasie”. Mianowicie, akcja rozgrywa się w czasach XIX-wiecznej Anglii, a dzięki pani Carriger możemy doskonale poczuć klimat tamtych czasów.

Alexia Tarabotti jest dwudziestosześcioletnią starą panną, której ojciec był Włochem. Jest ona bardzo wyjątkowa, bowiem nie ma duszy, lecz ukrywa ten fakt przed swoją rodziną. Pewnego wieczoru, wampir o nieznanym pochodzeniu atakuje pannę Tarabotti, nie wiedząc, że ma ona niezwykłą zdolność neutralizowania sił nadprzyrodzonych. Jakby tego było mało, Alexia za pomocą swojej ukochanej parasolki, zabija delikwenta, co przyniesie jej sporo kłopotów. Przystojny, lecz nieznośny lord Maccon, alfa watahy wilkołaków, wszczyna śledztwo. Nikt nie wie, kto stworzył wampira, który zaatakował Alexię. Czy komuś uda się rozwiązać tę zagadkę? Czy panna Tarabotti jest bezpieczna? I czy już na zawsze pozostanie starą panną, której nikt nie chce?

Szczerze mówiąc, czytałam tylko jedną książkę, której akcja toczyła się w czasach XIX wieku („Mroczny sekret” – Libba Bray). Porównując obie powieści, moim zdaniem „Bezduszna” wypada nieco słabiej. Autorka miała świetny pomysł, ale trochę nie spodobało mi się jego wykonanie. Słownictwo użyte przez panią Carriger jest fantastyczne. W każdym calu oddaje klimat tamtych czasów. Jednak momentami, czytając „Bezduszną” po prostu się nudziłam. Raz nawet nad nią zasnęłam. Przez ¾ książki, co prawda trochę się działo, ale oczekiwałam czegoś więcej. Na szczęście kilka ostatnich rozdziałów było tak cudowne, że wynagrodziły mi początek.

Bohaterowie są bardzo zróżnicowani. Są tu postacie wzbudzające moją sympatię, lecz są też takie, które znienawidziłam. Najbardziej polubiłam główną bohaterkę, która już od pierwszych stron wywołała moje zaciekawienie. Lord Maccon jest również bardzo intrygującą postacią. Przystojny wilkołak, alfa watahy. Dialogi pomiędzy panną Tarabotti i hrabią Woolsey były świetne. Naprawdę można się przy nich pośmiać. Są bardzo pomysłowe i zabawne i za nie daję duży plus.

Narracja jest trzecioosobowa. Bardzo mi się spodobał pomysł przedstawiania wydarzeń z różnych punktów widzenia. Możemy wiedzieć, co się aktualnie dzieje w dwóch miejscach naraz.

Muszę również wspomnieć o okładce książki. To ona przykuła moją uwagę i po części dzięki niej kupiłam „Bezduszną”. Świetna kolorystyka, która oddaje klimat powieści. Dama z parasolem idealnie tutaj pasuje.

Książkę polecam fanom paranormal romance. Jeśli lubisz czasy wiktoriańskie, ta powieść jest dla ciebie idealna. Pomimo tego, że trochę się zawiodłam na „Bezdusznej”, nie mogę się doczekać drugiej części serii „Protektorat Parasola” (premiera „Bezzmiennej” już 14 czerwca). Teraz już wiem, czego mam się spodziewać i mam nadzieję, że druga część bardziej mi się spodoba. Moja ocena to 7,5/10.

wtorek, 17 maja 2011

Whisper. Nawiedzony dom - Isabel Abedi

Tytuł: Whisper. Nawiedzony dom
Autor: Isabel Abedi
Liczba stron:275
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Moja ocena: 6/10






Wyobraźcie sobie, że trafiacie do nawiedzonego domu i musicie w nim zamieszkać. Przerażające prawda? Gdybym znalazła się w takiej sytuacji, zrobiłabym wszystko, aby się stamtąd wynieść, a w „Whisperze…” dzieje się zupełnie inaczej. Między innymi dlatego książka Isabel Abedi trochę mnie rozczarowała.

Główną bohaterką książki jest Noa, która razem ze swoją matką - Kat oraz pięćdziesięcioletnim przyjacielem - Gilbertem, przeprowadza się na wakacje do domku na wsi. Jest to stary, opuszczony budynek, który nie wygląda przyjaźnie i w rzeczywistości taki nie jest. Jak sam tytuł wskazuje – jest nawiedzony. Noa w nowym miejscu poznaje chłopaka – Davida. Młodzi spędzają ze sobą coraz więcej czasu i w końcu dziewczyna zakochuje się w nim. Zaczyna ich łączyć pewna tajemnica, bowiem udaje im się nawiązać kontakt z duchem Elizy. 30 lat wcześniej została ona zamordowana na strychu domu, w którym mieszka teraz główna bohaterka. David i Noa pragną dowiedzieć, kto zabił dziewczynę, jednak prawie nikt nie chce odpowiadać na pytania związane z tym strasznym wydarzeniem. Postanawiają więc zrobić „śledztwo”. Czy uda im się odkryć, kto zabił Elizę? I czy Noa jest bezpieczna w swoim nowym domu?

Bohaterowie są chyba największym minusem tej książki. Zupełnie nierealni, sztuczni i wymyśleni „na siłę”.

Noa sama nie wie czego chce. Po pierwsze, zakochuje się w Davidzie, który ma swoje humory i nie zawsze jest miły wobec dziewczyny. Bohaterka nie wie co ma zrobić, jest w rozterce. Po drugie, kontakt z duchami powinien chyba wywołać strach i przerażenie, prawda? Tymczasem Noa, jak gdyby nigdy nic, „po prostu sobie mieszka”. Próbuje rozwiązać zagadkę morderstwa Elizy i to wszystko.

Kat jest matką głównej bohaterki i znaną aktorką. Strasznie denerwowało mnie to, że jest taka (przepraszam za wyrażenie) puszczalska. Flirtuje z każdym na lewo i prawo. Rozumiem, że pragnie przeżyć jakąś przygodę i chce, aby w jej życiu coś się działo, ale to, co miało miejsce w tej książce, jest już lekką przesadą...

Teraz pora na plusy. Ogólnie książkę czytało się miło. Czułam tajemnicę, której szukałam w tej powieści. Największą niespodzianką (pozytywną oczywiście) było dla mnie zakończenie. Zupełnie nie spodziewałam się takiego finału. Styl autorki jest niezły, aczkolwiek niezachwycający, jednak książkę czytało się szybko.

Książkę polecam tylko tym, którzy się nudzą, albo nie mają akurat nic do czytania. Nie jest to lektura zachwycająca, ale nie powiedziałabym też, że jest nudna. Moja ocena to 6/10.

wtorek, 3 maja 2011

Akademia wampirów - Richelle Mead

Tytuł: Akademia wampirów
Autor: Richelle Mead
Liczba stron: 336
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Moja ocena: 9,5/10






„Akademia wampirów”, jak tytuł wskazuje, jest o wampirach. Wydawać by się mogło, że jest to kolejna nudna i przewidywalna książka, która została napisana „na siłę”, ponieważ teraz jest moda na te nadnaturalne stworzenia. Jednak powieść Richelle Mead bardzo miło mnie zaskoczyła.  Wciągnęła mnie bowiem już od pierwszych stron i nie dała mi tak łatwo pójść spać.

Dwie najlepsze przyjaciółki – Rosemary „Rose” Hathaway oraz Wasylisa „Lissa” Dragomir – zostają sprowadzone do Akademii, z której jakiś czas temu uciekły. Są one połączone niezwykle silną więzią, która wytworzyła się po tragicznym wypadku. W szkole ich życie toczy się inaczej niż przed zniknięciem. Kiedyś dusze towarzystwa oraz bardzo lubiane uczennice, teraz obgadywane za plecami dziewczyny. Ktoś rozprzestrzenia okrutne plotki na temat Rose, w które wszyscy (oprócz jej przyjaciółki) wierzą. Lecz nie jest to ich największy problem. W Akademii czyha na nie niebezpieczeństwo. Dzieją się tam dziwne rzeczy i nikt nie wie kto za tym wszystkim stoi.

Rose jest nieprzewidywalną dziewczyną. Z całą pewnością nie należy do szarych myszek. Ma dziewczyna tupet, lecz może on doprowadzić do jej wydalenia ze szkoły. Wtedy musiałaby się rozstać ze swoją przyjaciółką – Lissą, a obie tego nie chcą. Jedynym sposobem na pozostanie przy niej jest przejście przez Rose szkolenia dla strażników, którym dziewczyna ma zostać. Szkoli ją o siedem lat straszy wysportowany i przystojny Dymitr Bielikow. Czy Roza wymyśli kolejny plan ucieczki z Lissą ze szkoły? A może dziewczyny jednak postanowią zostać? Kto stoi za tymi wszystkimi strasznymi znakami? Czy wszyscy przeżyją?

W książce pojawia się podział na Moroje (wampiry czystej krwi), Dampiry (pół-wampiry, pół-ludzie) oraz Strzygi (te "martwe"). Nigdy wcześniej nie spotkałam się z podziałem wampirów, więc za to daję dodatkowy plus.

Największym atutem tej książki są bohaterowie. Każdy jest inny, więc autorka nie daje nam się ponudzić. Najbardziej polubiłam Rose i oczywiście Dymitra.

Rose jest dziewczyną, która nie boi się stanąć w obronie swoich najbliższych. Czasami jest agresywna i za bardzo impulsywna, ale podoba mi się to, ponieważ (tak jak już wcześniej wspomniałam) nie jest szarą myszką i po prostu nudną dziewczyną. Najbardziej polubiłam jej poczucie humoru i błyskotliwość. Jest „doświadczoną” flirciarą, za którą ogląda się wielu chłopaków.

Dymitr… Kocham go po prostu. Jest męski, odważny, silny,  trochę tajemniczy i oczywiście przystojny. Wszystkie sytuacje i dialogi pomiędzy nim a Rose były chyba moimi ulubionymi momentami w książce.

Lissy na początku nie lubiłam. Wydawała mi się taka krucha i bezbronna. Jest ona całkowitym przeciwieństwem głównej bohaterki. Z czasem zaczęła zdobywać moją sympatię. Były takie momenty, kiedy pojawiała się w niej nuta tajemniczości i mroczności. Podobało mi się to.

Mia była bohaterką, która najbardziej denerwowała mnie podczas czytania. Jej kłamstwa i wkurzające odzywki były po prostu podłe. Jednak muszę przyznać, że bez niej książka byłaby bardziej nudna. Dziewczyna odgrywa w szkolnym życiu dość znaczącą rolę i chyba nie powinno jej zabraknąć w „Akademii wampirów”.

Co do Nathalie, ona też mnie denerwowała. Szczególnie ta jej dociekliwość i chęć wiedzy o wszystkim. Nie spodziewałabym się, co się z nią stanie.

Zostaje jeszcze Christian. Jest bardzo tajemniczy i na początku trudno było mi go rozgryźć. Z czasem jednak polubiłam go. Typ buntownika, a to lubię.

Autorka napisała książkę bardzo prostym i przyjemnym językiem. Książkę czyta się szybko, ponieważ ona po prostu „pochłania”. Fabuła jest ciekawa i nieprzewidywalna, a akcja wartka. Czytając „Akademię wampirów” mówiłam sobie: „jeszcze tylko jeden rozdział i koniec; już za chwilę kończę”, jednak nie dałam rady przestać. Wpadłam w trans i koniecznie musiałam wiedzieć co się dalej wydarzy.

Jeżeli sądzisz, że wampiry już ci się znudziły, a książki o nich są płytkie i przesłodzone, sięgnij po „Akademię wampirów”. Z całą pewnością jest przeciwieństwem sagi „Zmierzch”, do której książka ta jest często porównywana. Moim zdaniem nie zawiedziesz się na serii autorstwa Richelle Mead. Polecam ;)

niedziela, 1 maja 2011

W pierścieniu ognia - Suzanne Collins

Tytuł: W pierścieniu ognia
Autor: Suzanne Collins
Liczba stron: 359
Wydawnictwo: Media Rodzina
Moja ocena: 10/10






Uwaga! Recenzja zawiera spoilery dotyczące pierwszej części serii!

Po przeczytaniu „Igrzysk śmierci” od razu pobiegłam do biblioteki w nadziei, że znajdę na półce kolejną część trylogii Suzanne Collins. Na szczęście dostałam tam „W pierścieniu ognia” i natychmiast zaczęłam czytanie. Byłam strasznie „nakręcona” tą serią i trochę się bałam, że drugi tom nie spełni moich oczekiwań. Lecz moje obawy były bezpodstawne.

Po zwycięskich Igrzyskach, Katniss wraz ze swoim partnerem - Peetą wraca do rodzinnego domu w Dwunastym Dystrykcie. Niestety, sprawy się komplikują, ponieważ zachowanie głównej bohaterki podczas zawodów nie spodobało się władzom Kapitolu. Jej życie osobiste również się gmatwa – dziewczyna nie wie, co czuje do swojego partnera z areny – Peety, a przecież jest jeszcze Gale – jej najbliższy przyjaciel, z którym często chodzi do lasu na polowania. Jednak Katniss i Peeta muszą wyruszyć na Tournee Zwycięzców. Odwiedzają każdy dystrykt, jeden po drugim. Podczas tej podróży główna bohaterka uświadamia sobie, że istnieją ludzie, którzy są gotowi do buntu przeciw Kapitolowi.

Rok po turnieju, w którym brali udział Peeta oraz Katniss, organizowane są Igrzyska Ćwierćwiecza dla uczczenia siedemdziesiątej piątej rocznicy pierwszych Głodowych Igrzysk. Kto tym razem zostanie wylosowany do zawodów? Czy rodzina Katniss będzie bezpieczna? I co postanowi bezwzględny prezydent Snow?

„W pierścieniu ognia” jest moim zdaniem tak samo dobre jak poprzednia część trylogii. Akcja jest wartka, autorka nie daje nam odpocząć, ponieważ cały czas dzieje się coś szokującego. Styl pisania Suzanne jest prosty i zrozumiały, a zarazem magiczny, dzięki czemu czytanie książki jest bardzo przyjemne. Kiedy doszłam do momentu, w którym okazało się, że znowu będziemy świadkami Igrzysk Głodowych, trochę się zmartwiłam. Bałam się, że będę czytać o tym samym, co w „Igrzyskach śmierci”. Na szczęście myliłam się. Suzanne Collins jest niesamowicie pomysłową pisarką i cały czas poznajemy coś nowego. Przyznaję, że większości spraw nie byłam w stanie przewidzieć. Zakończenie zaskoczyło mnie najbardziej, przez co już nie mogę się doczekać trzeciej i niestety ostatniej części serii.

Z tyłu na okładce książki mamy okazję przeczytać jedną z opinii o książce. Jest tam fragment: „W istocie ‘Igrzyska śmierci’ Suzanne Collins to książka-pułapka. Nie zaczynajcie jej czytać na pół godziny przed ważnym spotkaniem ani do poduszki, bo zafundujecie sobie kłopoty i bezsenną noc”. W stu procentach podpisuję się pod tym komentarzem. Siedziałam do późnej nocy, bo nie mogłam się oderwać. Ale nie żałuję.

Podsumowując, jeśli jeszcze nie zacząłeś czytać trylogii „Igrzyska śmierci”, na co czekasz? Biegnij do biblioteki albo do księgarni, chwyć w ręce pierwszą część i zaczynaj! Bez mrugnięcia okiem mogę stwierdzić, że jest to moja ulubiona seria książek. Mam ogromną nadzieję, że znajdę w bibliotece trzecią część – „Kosogłos”. Najchętniej dałabym tej książce 100 punktów, ale moja skala sięga tylko do 10. Zatem: 10/10.

piątek, 29 kwietnia 2011

Książkowy stosik

Postanowiłam zrobić stosik książek, które mam zamiar przeczytać w najbliższym czasie, a co za tym idzie, napisać do nich recenzje ;)



Od dołu:
1. W pierścieniu ognia - Suzanne Collins
2. Whisper. Nawiedzony dom - Isabel Abendi
3. Akademia Wampirów - Richelle Mead
4. Bezduszna - Gail Carriger
5. Krwawy fiolet - Dia Reeves

Mam nadzieję, że wszystkie uda mi się przeczytać ( niestety, biblioteki mają limit trzymania książek ).

środa, 27 kwietnia 2011

Osaczona - Kristin + P. C. Cast

Tytuł: Osaczona
Autor: Kristin + P. C. Cast
Liczba stron: 400
Wydawnictwo: Książnica
Moja ocena: 6,5/10






 „Osaczona” jest piątym tomem cyklu Domu Nocy stworzonego przez Kristin oraz P.C. Cast. Do książki podeszłam pozytywnie, gdyż poprzednie części o losach Zoey i jej przyjaciół bardzo mi się podobały. Coś w nich sprawia, że z niecierpliwością czekam na wydanie kolejnych części serii i tak też było z „Osaczoną”. Lecz głównym powodem mojej wielkiej chęci przeczytania jej było pojawienie się Kalony. Bardzo chciałam wiedzieć co się z nim stanie. No i się dowiedziałam.

Po uwolnieniu się spod ziemi Kalony – upadłego anioła, który żył wiele lat temu – oraz złączeniu się z nim Neferet, Zoey oraz jej przyjaciele uciekają do podziemi, które od jakiegoś czasu zamieszkują czerwoni adepci na czele ze Stevie Rae – najlepszą przyjaciółką głównej bohaterki. Stale muszą się ukrywać, gdyż na zewnątrz czeka na nich wiele niebezpieczeństw takich jak Kruki Prześmiewców i oczywiście Kalona z Neferet. Niestety, pewne zdarzenie (którego Wam nie zdradzę) zmusza Zoey do powrotu do „nowego” Domu Nocy. Dlaczego nowego? Ponieważ nic nie jest już tam takie same jak kiedyś. Nie jest to już bezpieczne miejsce, w którym adepci mogą spokojnie się uczyć. Teraz rządzi tam zło. Co się stanie z Zoey? Czy przeżyje powrót do swojej szkoły? I czy Kalona zostanie zabity?

Fabuła w książce bardzo mi się podobała. Cały czas się coś działo więc za to daję plus. Niestety, Zoey wciąż myśli o swoich problemach z chłopakami, co staje się już trochę nudne i irytujące. Poza tym wydaje mi się, że jest ona coraz bardziej płytka. Nie wiem, czy to wpływ Afrodyty, ale nie podoba mi się ta zmiana.  Jedno zdanie najbardziej zapadło mi w pamięci. Nie wiem jak dokładnie ono brzmiało, ale sens jest ten sam. „O rany, czasami tak trudno jest być mną”. Pozostawię to bez komentarza… Język autorek jest podobny do tego w poprzednich częściach serii. Wydaje mi się, że próbują one być młodzieżowe na siłę. Przesadzają z tekstami w stylu „zaraz się zrzygam”. Strasznie mnie to denerwowało czytając „Osaczoną”.

Książkę polecam tylko tym osobom, którym podobały się poprzednie 4 części cyklu Dom Nocy. Jest ona trochę banalna, ale ogólnie oceniając nie jest zła. Niestety, jedyna rzecz jaka mi się w niej podobała to fabuła. Okładka jest bardzo ładna za co dodaję jeden punkt. Książkę oceniam na 6,5/10.

wtorek, 5 kwietnia 2011

Igrzyska śmierci - Suzanne Collins

Tytuł: Igrzyska Śmierci
Autor: Suzanne Collins
Liczba stron: 352
Wydawnictwo: Media Rodzina
Moja ocena: 10/10






„Igrzyska Śmierci” są pierwszym tomem trylogii napisanej przez Suzanne Collins. Książka przez wiele tygodni utrzymywała się na liście bestsellerów „The New York Times”. Słyszałam o niej bardzo dużo pozytywnych opinii dlatego postanowiłam sięgnąć po tę lekturę. I nie zawiodłam się.

Książka opowiada o losach szesnastoletniej Katniss Everdeen, która razem z mamą i młodszą siostrą Prim mieszka na terenie Dwunastego Dystryktu. Dziewczyna opiekuje się nimi po śmierci swojego taty, który zginął w katastrofie górniczej. Teren zamieszkiwany przez nie jest częścią państwa Panem, które znajduje się na terenie dawnej Ameryki Północnej. Każdy z dwunastu dystryktów należących do tego kraju zmuszany jest co roku do wystawienia swoich przedstawicieli na tytułowe Głodowe Igrzyska. Odbywa się to w formie losowania chłopaka i dziewczyny między dwunastym a osiemnastym rokiem życia. Często jest to dla nich wyrok śmierci, gdyż turniej może wygrać tylko jedna osoba. Muszą stoczyć walkę na śmierć i życie. Właśnie dlatego, kiedy wylosowana zostaje Prim, Katniss zgłasza się na ochotnika. Chce chronić swoją ukochaną siostrzyczkę. Drugą wylosowaną osobą zostaje Peeta Mellark, który kilka lat wcześniej pomógł rodzinie Everdeen w bardzo trudnym dla nich czasie związanym z niedostatkiem jedzenia. Oboje trafiają na niebezpieczną arenę i muszą ze sobą walczyć. Czy któreś z nich wygra? Czy Katniss lub Peeta będą zdolni do zabicia swojego towarzysza?
Narracja książki jest pierwszoosobowa, dzięki czemu mamy możliwość lepiej poznać główną bohaterkę oraz jej uczucia. Autorka posługuje się łatwym językiem lecz w bardzo interesujący sposób opisuje zdarzenia i sprawia, że czytelnik nie może się oderwać od książki ani na chwilę.

W „Igrzyskach Śmierci” poruszone zostają bardzo trudne i smutne tematy. Mamy tutaj do czynienia z biedą i głodem społeczeństwa Dwunastego Dystryktu, podczas gdy mieszkańcy Kapitolu (głównego miasta w Panem) żyją w luksusie. Myślę, że mogę porównać tę sytuację do naszego współczesnego świata. Przychodzi mi teraz na myśl tytuł piosenki Czesława Niemena „Dziwny jest ten świat”. Najbogatsi ludzie na świecie mogą kupić sobie praktycznie wszystko , a idąc po ulicy jakiegoś miasta spotykamy kogoś błagającego o kilka groszy na jedzenie. Czy to jest normalne? Nie mówię tutaj o wszystkich bogaczach, bo na szczęście są jeszcze tacy, którzy pomagają biedniejszym. Świat bywa okrutny i autorka wspaniale to przedstawiła w swojej książce.

Czy polecam tę książkę? Zdecydowanie i niezaprzeczalnie tak. Uważam, że „Igrzyska Śmierci” spodobają się każdemu. Nie jest to książka łatwa i taka „o niczym”. Przeczytanie jej skłoniło mnie do wielu refleksji na temat życia. Jestem prawie pewna, że kolejne części trylogii Suzanne Collins są równie genialne jak pierwsza część. Już niedługo będę miała możliwość się o tym przekonać.